gatunki emancypantek, z których jeden palił cygara, ubierał się po męsku i wyjeżdżał zagranicę uczyć się z mężczyznami medycyny; drugi zaś gatunek, mniej zuchwały, czy też więcej moralny, ograniczał się na kupowaniu bardzo dużych książek i unikał salonów.
Adę zaliczano do drugiego gatunku, dzięki czemu w pewnych sferach powstało oburzenie na panią Latter. Ponieważ jednak panienki z tej sfery uczyły się na pensjach chyba wyjątkowo, więc gniew dystyngowanych osób zredukował się do tego, że jedna z ciotek Ady, która ją czasem odwiedziała, zaczęła obojętniej witać się z panią Latter. Na co pani Latter odpowiadała jeszcze większą obojętnością, słusznie czy niesłusznie dopatrując źródeł niechęci nietyle w nauce Ady, ile w jej majątku. Zdawało jej się, że gdyby Ada była ubogą panienką, jej bliższe i dalsze ciotki nie trwożyłyby się ani tem, że siostrzenica kupuje duże książki, ani tem, że w Warszawie zaczęła grasować emancypacja.
Pode drzwiami mieszkania Ady Magdalena jeszcze raz zatrzymała się, jeszcze raz położyła palec na ustach, jak uczenica, która przypomina sobie lekcje, nareszcie przeżegnała się i — szeroko otworzywszy drzwi, weszła z wielkim rozmachem.
— Jak się masz, Adziu! — zawołała, siląc się na wesołość. — Cóż się stało tak nagłego?... Właśnie wybierałam się do ciebie, kiedy przyszedł Stanisław... Jak się masz złotko... możeś ty chora?...
I ucałowawszy Adę, zaczęła z uwagą przypatrywać się jej żółtawej cerze, skośnym oczom, bardzo wysokiemu czołu, bardzo szerokim ustom i bardzo małemu noskowi. Rzuciła okiem na jej niezbyt gęste włosy ciemno-blond, ogarnęła jej drobniutką figurkę, odzianą w czarną suknię i usadowioną na skórzanym fotelu, lecz — nigdzie nie odkryła oznak choroby. Natomiast spostrzegła, że Ada pilnie przypatruje się jej, i to ją zmieszało.
Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 01.djvu/054
Ta strona została uwierzytelniona.