Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 01.djvu/064

Ta strona została uwierzytelniona.

istotnie mogła wyjechać zagranicę, choć na pół roku! Bo tu zmarnuję życie, tu niema dla mnie ani towarzystwa, ani partji. Boże, być piękną i... nazywać się córką przełożonej pensji, a co gorsza, całe dnie spędzać na pensji, ciągle brać jakieś niedorzeczne lekcje... Aaa!...
— Więc pójdziesz do Ady...
— Pójdę, pójdę... Zresztą ja wiem, że ona jest dobra dziewczyna i przywiązana do mnie; ale czasami nudzą mnie jej wylęknione spojrzenia i wieczne martwienie się tem, że — ja nie kocham tylko jej jednej... Śmieszni ludzie! Każdy wielbiciel chce, ażebym myślała wyłącznie o nim i każda przyjaciółka to samo. Tymczasem ja jestem jedna, a ich tyle!...
Madzia obojętnie pożegnała Helenę i zwolna poszła na górę. Było jej dziwnie. Znała Helenę, przysłuchiwała się jej poglądom od kilku lat, ale dopiero w tej chwili uderzyły ją one w sposób nieprzyjemny. Czuła rozdźwięk pomiędzy bezinteresownem przywiązaniem Ady a pretensjami Heli. I ogarnął ją wstyd na myśl, że podróż tej lekceważącej panny, spokój jej matki, a może byt pensji zależą dziś od nieładnej i pokornej Ady, która uważała, że ludzie, przyjmując od niej usługi, robią jej łaskę.
„Co się ze mną dzieje od kilku dni? — myślała Magdalena. — Czy świat się zmienił, czy może ja tak nagle zestarzałam się i zaczynam patrzeć, jak ludzie starzy? A może to choroba umysłowa?... może malarja?...“
Na górze, w sali klasowej, otoczyły Magdalenę pensjonarki, witając ją, wypytując o Adę, albo donosząc, że panna Joanna poszła na koncert i że jest — prześlicznie ubrana. Potem niektóre rozsiadły się w ławkach, inne kolejno wychodziły na środek sali z książkami i kajetami, prosząc o objaśnienia. Jedna nie mogła dać sobie rady z arytmetyką, druga z wypracowaniem francuskiem, inna odrobiła wszystkie zadania, ale koniecznie chciała wydać jutrzejsze lekcje przed Madzią. Każda na środku sali pięknie dygała przed nauczycielką, kła-