Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 01.djvu/099

Ta strona została uwierzytelniona.

myślałam źle o Heli. Zdawało mi się (jeszcze nie pogardzasz mną?...), zdawało mi się, że Hela kokietuje Stefka i że on się w niej zakocha... No, a rozumiesz, że gdyby oni pokochali się, to mnie przestaliby kochać oboje, a ja... umarłabym, gdyby mi przyszło stracić Stefka... Przecież ja mam tylko jego, nikogo więcej, Madziu... Ani rodziców, ani bliskich...
W oczach jej kręciły się łzy.
— Więc rozumiesz, dlaczego posądziłam Helę, ale dziś odwołuję wszystko... Hela jest dobra dziewczyna, choć trochę zimna, a Stefek... Ach, ty go nie znasz!... Jaki on mądry... Wyobraź sobie, że on nietylko nie kocha Helenki, ale nawet jest do niej uprzedzony: posądza ją o egoizm i kokieterję...
Madzia pomyślała, że pan Stefan musi być istotnie mądrym człowiekiem.
— Widzisz, jaka byłam niesprawiedliwa dla Heli — ciągnęła Ada — ale nie miej o mnie złego wyobrażenia... Ja mam taką wadę, że jeżeli mnie co zaboli, to w pierwszych chwilach nie umiem panować nad sobą...
— Ależ, Ado, ty nic nie powiedziałaś na Helenkę — przerwała Madzia.
— Tak, ale myślałam... Zresztą nie mówmy o tem, bo mi wstyd... Może mi kiedy wybaczysz i uwierzysz, że ja tylko mimowolnie jestem zła i przewrotna...
— Ado, Ado, co ty mówisz?... Ty jesteś najszlachetniejsza...
Długi czas ciągnęły się pocałunki, zwierzenia, odwoływania i przekonywania. Nareszcie Ada uspokoiła się i błagalnie patrząc na Madzię, rzekła:
— Zrób mi jeszcze jedną łaskę i nie odmów...
Z temi słowy wcisnęła w rękę Madzi małe pudełeczko, owinięte w bibułkę.
— Co to jest? — zapytała zmieszana Madzia.
— Nic... pamiątka... Przecież mi nie odmówisz?... Pamiętasz, jakeśmy w trzeciej klasie zamieniały przed wakacjami