Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 01.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.
XII.
NUDNE ŚWIĘTA.

Nie było jeszcze dla Madzi tak przykrych świąt Bożego Narodzenia, jak w tym roku.
Smutno było i pusto. Pusto w gabinecie Heli i w mieszkaniu Ady, którego nikt nie zajmował, pusto w sypialniach, jadalniach i salach wykładowych, pusto w mieszkaniach nauczycielek. Panna Howard całe dnie spędzała u znajomych, panna Żaneta u starej kuzynki, Joasia wyjechała na kilka dni, pani Meline zwichnęła rękę i leżała w lazarecie, a pani Fantoche w sam dzień Nowego Roku podała się do dymisji i przeszła na inną pensję.
Niekiedy Madzia, słysząc na salach i korytarzach rozgłośne echa własnych kroków, przerażała się. Zdawało jej się, że żadna pensjonarka już tu nie wróci, że stoły i ławki zawsze będą pokryte pyłem, a łóżka nagiemi materacami. Że zamiast gwaru dziewcząt będzie słyszała własne kroki, a zamiast nauczycieli i dam klasowych, spotykać będzie tylko panią Latter, jak z zaciśniętemi ustami przemyka się po korytarzach, albo zagląda do pustych sypialni.
Czy może i ona myśli, że już nikt nie wróci po świętach, i czy ten dziwny wyraz jej oczu nie wyraża obawy?
Z panią Latter nie było dobrze. Stanisław i panna Marta mówili, że nie sypia po nocach, a doktór zalecał kąpiele, dłuższy odpoczynek i kręcił głową. Nieraz Madzia znajdowała przełożoną, siedzącą bez ruchu, z oczyma utkwionemi w ścia-