Po wyjeździe syna pani Latter wpadła w apatję; nie pokazywała się pensjonarkom, nie wychodziła ze swego mieszkania, lecz siedziała przed biurkiem z głową opartą na ręku, albo kładła się na kanapce, patrząc w sufit.
Tymczasem zbliżały się Święta Wielkanocne. Trzeba było dla uczenic urządzić rekolekcje, prowadzić dziewczynki do spowiedzi i komunji, pisać kwartalne cenzury. Dawniej, przy podobnych okazjach, pani Latter była bardzo czynna; dziś — usunęła się prawie od wszystkiego. Panna Howard zastępowała ją na pensji, panna Marta w zarządzie gospodarstwem, Madzia w kancelarji.
Raz Madzia weszła do pokoju przełożonej właśnie w sprawie rekolekcyj i przypomniawszy, że mają zacząć się od jutra, dodała:
— Pewno pani do pomocy księdzu rektorowi zaprosi księży Feliksa i Gabrjela?
— Dobrze.
— Pani napisze do nich?
— Listy?... Napisz sama.
W pół godziny Madzia przyniosła gotową korespondencję do podpisu. Pani Latter leżała na kanapce zapatrzona w sufit i niechętnie zwlokła się do biurka. Madzia przypatrywała jej się z obawą; pani Latter spostrzegła to i odłożywszy pióro, zaczęła mówić tonem spokojnym, niekiedy drwiącym:
— Oto widzisz kobiecą samodzielność... Bo ja byłam sa-
Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 01.djvu/213
Ta strona została uwierzytelniona.
XXIV.
FILOZOFJA KUCHENNA.