Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 01.djvu/289

Ta strona została uwierzytelniona.

wołała rozgniewana. — Teraz dopiero zobaczy Europa, jakie mamy pensje i przełożone!...
W końcu oświadczyła, że wyprowadza się do pokoi umeblowanych na Nowym Świecie, gdzie mogą odwiedzać ją wszystkie kobiety samodzielne i wszyscy ci, którzy współczują sprawie wyzwolenia płci żeńskiej.
Dopiero powrót z miasta panny Malinowskiej w towarzystwie jegomości na krzywych nogach uspokoił zebrany tłum. Faktorzy znikli, kandydatki na posady dam klasowych zostały odprawione z niczem, zaś piekarz, rzeźnik i handlarz mydła tudzież nafty, otrzymali pieniądze. Żegnając się z nową przełożoną, byli bardzo zadowoleni i pokorni i natarczywie ofiarowywali swoje usługi, których nie przyjęto.
Przybiegł także i gospodarz domu i wykwintnemi słowy zapewniał jegomościa z felerem w nogach, że zawsze był spokojny o komorne, choć zalegało. Na dowód zaś swoich pojednawczych usposobień, obiecał wylepić piece na swój koszt i naprawić łazienkę do spółki. Ale, gdy mu zaproponowano, ażeby odnowił mieszkanie, podniósł ręce do nieba i przysiągł, że taki wydatek naraziłby go na pójście z torbami. Również zapewniał, że kamienice w tych czasach nie przynoszą żadnego dochodu, tylko straty, i że on swoją kamienicę mógłby darować, gdyby znalazł się odważny i lekkomyślny człowiek, któryby ją przyjął.
Gdy pensjonarki wróciły ze spaceru, na pensji było już cicho. Wówczas panna Malinowska wezwała Madzię do kancelarji i wypłaciła jej zaległą pensję trzymiesięczną, w kwocie czterdziestu pięciu rubli.
Przy podpisywaniu przez Madzię kwitu, panna Malinowska, kiwając głową, rzekła:
— Po świętach zaproponuję pani trochę inne warunki, a tymczasem przeprowadź się do pokoju, który zajmowała panna Howard.
— Panna Howard już nie wróci? — spytała Madzia.