zdrowa... Otóż pan Krukowski od kilku lat sprowadził się do nas ze swoją siostrą. Jest to wdowa, majętna, ma ze dwakroć sto tysięcy złotych, a brat mieszka przy niej i kiedyś wszystko odziedziczy. Zaprzyjaźnili się z nami, bo ona, przeszło sześćdziesięcioletnia kobieta, cierpi na reumatyzm i leczy się u ojca, a znowu Krukowski kocha się w Femci i ciągle ze mną rozmawia o niej.
— Dlaczegóż się nie żeni?
— Nie rozumiem — odpowiedziała matka, wzruszając ramionami. — Jest to dobry człowiek, ale oryginał, czy taki niestały... Coraz podoba mu się inna panna... Siostra chciałaby go ożenić, ale on jeszcze nie trafił na swoją — dodała zamyślona.
Madzia odzyskiwała zdrowie tak prędko, że ojciec kazał poodsuwać rolety, pozwolił rekonwalescentce jeść potrawkę z kurczęcia, a nawet przyjmować krótkie wizyty.
— Gości przyjmuj — mówił do Madzi — tylko sama nie rozmawiaj.
Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 02.djvu/017
Ta strona została uwierzytelniona.