Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 02.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.
II.
STARE I NOWE ZNAJOMOŚCI.

Pierwszą wizytę złożyła im pani podsędkowa ze swoją córką Eufemją. Przywitały się serdecznie, jak dawne przyjaciółki. Przy okazji Madzi przyszło na myśl, że gdy ją odwożono na pensję do Warszawy, Femcia miała dziewiętnaście lat, i pani podsędkowa kazała Madzi nazywać ją: panną Eufemją.
— Bo widzisz, moja deroga — mówiła z afektacją podsędkowa — ty jeszcze jesteś dzieciątko, a Femcia już mogłaby iść zamąż...
I przez kilka lat, ile razy Madzia przyjechała do rodziców na wakacje, traktowała Femcię jako osobę dorosłą i nazywała ją: panną Eufemją.
Dopiero w roku zeszłym, gdy Madzia ukończyła pensję, pani podsędkowa nagle rzekła do niej, jak zwykle, sznurując nieco usta:
— Deroga Madziu, dlaczego Femcię nazywasz panią?... Mów jej poperostu: Femciu, bo wszakże jesteście rówieśniczki.
I wykonywała przytem ręką ruchy okrągłe i bezcelowe.
Madzia zrazu nie śmiała panny Eufemji nazywać po imieniu; lecz dorosła rówieśniczka, serdecznie ucałowawszy ją, rzekła:
— No, powiedzże: ty... ty... ty Femciu...
— Ty... ty... ty Femciu... — powtórzyła Madzia, rumieniąc się powyżej czoła.