Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 02.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

W rezultacie uchwalono, że podsędkowie muszą zerwać stosunki z domem państwa Brzeskich, wbrew opozycji szlachetnej Eufemji, która — tak kochała Madzię, tak jej ufała!... Nadto, ktoś życzliwy powinien był wydobyć niemniej szlachetnego pana Krukowskiego z sieci intryg, rozsnutych przez Madzię, a to — zapomocą ostrzeżenia jego siostry.
Jakoż na drugi dzień po koncercie, około ósmej rano, kiedy jeszcze pan Krukowski spał na oba uszy, do jego zacnej siostry, pijącej kawę w ogrodzie, przyszła z wizytą pani rejentowa. I nie owijając w bawełnę, opowiedziała jej w niewielu słowach:
Że Sataniello swoją deklamacją znieważył najszanowniejszych iksinowian; że Stella i Sataniello nie są małżeństwem, a mimo to mieszkają w jednym pokoju; że nareszcie pan Krukowski, gdyby nie jego siostra i zacne nazwisko, byłby na wieki skompromitowany udziałem w koncercie wędrownych grajków.
— A kto tego narobił? — zakończyła rejentowa. — Narobiła panna Brzeska, która, niewiadomo skąd, przyjaźni się z dwojgiem ludzi tak niemoralnych jak Stella i Sataniello.
Siostra pana Krukowskiego, jeszcze wczoraj, a nawet jeszcze dziś, o szóstej i siódmej rano, była zadowolona ze skrzypcowych popisów swego brata. Lecz o ósmej, dowiedziawszy się od tak poważnej osoby jak pani rejentowa, że całe miasto okryło się żałobą z powodu zniesławienia nazwiska Krukowiskich, eks-paralityczka dostała ataku.
Straszny to był dzień, straszne były dwa dni, podczas których chora dama położyła się do łóżka, kazała pielęgnować się całemu domowi, wezwała do siebie doktora Brzozowskiego i piła tylko jego lekarstwa, rozkazawszy poprzednio wyrzucić wszystkie recepty ojca Madzi. Chora nawet czuła zbliżające się konanie, chciała wezwać księdza i wśród spazmów oświadczyła bratu, że wydziedziczy go, ponieważ zhańbił nazwisko.
Ale pan Krukowski, który znał siostrę, wysłał przede-