Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 02.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.
XIII.
OŚWIADCZYNY.

Więc sprowadzono Brzeskiego, który, przez proste ugniecenie, w ciągu kilku minut usunął tępy ból w boku. Eks-paralityczka, rozpływając się w oświadczeniach wdzięczności, tak gorącym afektem na nowo zapłonęła do rodziny Brzeskich, że zaczęła robić doktorowi wymówki:
— Dlaczego to Madzia nie była u mnie przez dwa dni?... Nie widziałam jej od koncertu...
— Nie miała poco przychodzić, gdyż, o ile wiem, jesteś pani na nią obrażona za koncert — odpowiedział doktór.
— Ja?... To fałsz!... Kto mógł przed panem narobić takich plotek?... Pewnie rejentowa, albo podsędkowa... Proszę pana, jak o największą łaskę, ażeby Madzia jutro tu przyszła.
Doktór wzruszył ramionami i obiecał przysłać Madzię. Ale zato pan Krukowski wybiegł do swego pokoju i kazał chłopcu wylać sobie na głowę dzbanek zimnej wody.
— Oszaleję!... — mruczał. — Oszaleję niezawodnie!... Codzień, co godzinę inne sympatje u tej kobiety, inne plany. Boże, za co mnie tak strasznie skarałeś!... Wolałbym drwa rąbać...
Następnego dnia eks-paralityczka otrzymała z poczty „do rąk własnych“ list bezimienny, mocno pachnący aptecznemi produktami. W liście „życzliwy przyjaciel“ donosił, że cała szlachta trzęsie się na pana Krukowskiego za udział w koncercie, do którego został wciągnięty przez pannę Brzeską.