w ciągu doby. Nie było między niemi gniewu, owszem — życzliwość; tylko jedna i druga czuły, że jest im obco ze sobą.
Gdyby której z nich groziło niebezpieczeństwo, matka za córkę, a córka za matkę poświęciłaby życie. Ale mieszkać razem było im coraz trudniej: między niemi stał cień babki, długie oddalenie, pensja pani Latter, różnica wieku, a nadewszystko — różnica pojęć. Nikt nie wytłomaczyłby doktorowej, że Madzia nie jest jej okiem, jej sercem, jej mózgiem, słowem — ważną, a nieoddzielną częścią jej istoty i że ona z córką powinny mieć jedną duszę. A tymczasem Madzia czuła z każdym dniem wyraźniej, że jest czemś odrębnem od matki, że ma swoją własną duszę, której za nic się nie wyrzeknie.
Od chwili odrzucenia pana Krukowskiego, Madzi zdawało się, że jest obcą w domu rodziców. Czuła się osobą, która wyzyskuje ludzi uczciwych, a niezasobnych. Przy obiedzie prawie lękała się jeść, gdyż w jej przekonaniu każdy kąsek był kradziony. Czasem machinalnie mówiła „dziękuję...“, gdy jej podsunięto potrawę, a raz, gdy z brzękiem upadła jej łyżka na stół, dostała drżenia serca. Przy pracy, w swoim pokoju, choć nikt na nią nie patrzył, starała się jak najmniej zabierać miejsca na stoliku, siedziała na rożku krzesła, nieledwie wstrzymywała oddech, ażeby nie zabierać powietrza ukochanym rodzicom, których tak skrzywdziła.
Mogła jednym wyrazem usunąć im wszystkie prace i kłopoty, zapewnić bezpieczną starość i — nie zrobiła tego!... Ona, tak odczuwająca cudzą niedolę, taka skora do poświęceń. Ach, i dziś jeszcze, i w każdej chwili chętnie ofiarowałaby im życie; dlaczegóż więc nie żądano od niej życia, tylko oddania się człowiekowi, który, jako mąż, był dla niej wstrętny?
Wogóle zamążpójście wydało się Madzi czemś kompromitującem kobietę. Każdy mężczyzna budził w niej uczucie głębokiego wstydu, który był tak silny, że przemóc go mogłaby tylko dla jednego — dla pana Kazimierza Norskiego. Ale, kiedy pierwszy raz przyszło jej to na myśl, rozpłakała się,
Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 02.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.