Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 03.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

— Owszem — rzekła Linka — w machinie pneumonicznej, czy jak tam, Bronek dusił myszy; więc papuś rozbił klosz, Bronka wykrzyczał i szafę zamknął na klucz. Ale pani klucz odda...
Z pół godziny zeszło Madzi na oglądaniu naukowego salonu, aż wreszcie lokaj (już ubrany w surdut) dał znać, że będzie herbata.
— Chciałabym umyć ręce — rzekła Madzia.
— To pójdziemy do pokoju pani — zawołała Stasia. — Linka, pozakręcaj gaz, a ja wezmę zapałki...
Przeszły znowu sień, garderobę, oświetlony korytarz i zatrzymały się przed jednemi drzwiami. Stasia zapaliła zapałki, Linka popchnęła drzwi i nagle... Madzia poczuła silny zapach tytoniu, a jednocześnie usłyszała męski głos:
— Won stąd!... czego wy tu?...
Skrzypnęło, stuknęło i z szezlonga zerwał się młody człowiek otyły, ubrany tylko w kamizelkę. Szczęściem zapałka zgasła.
— Czego wy tu sikory?... — pytał zaspany młody człowiek,
— Co ty tu robisz?... To pokój panny Brzeskiej... — wołały obie dziewczynki.
— Na złamanie karku!... — mruknął młodzieniec, usiłując zamknąć drzwi, czemu przeszkadzała Linka.
Teraz otworzyły się inne drzwi w głębi korytarza i wybiegła z nich pani Korkowiczowa, pan Korkowicz, a za nimi lokaj z kandelabrem.
— Co tu robisz, Bronek?... — pytała niespokojnie pani młodego człowieka, który, chowając się za szafę, wdziewał surdut. — A gdzie łóżko?... — dodała, gdy blask świec oświetlił wnętrze pokoju. — Jan, gdzie łóżko dla panny Brzeskiej?...
— A na górze, w pokoju młodego pana...
— Zwarjowałeś?... — jęknęła dama.
— Przecie jaśnie pani kazała wstawić łóżko do tego pokoju, gdzie młodszy pan sypia...