Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 03.djvu/034

Ta strona została uwierzytelniona.

— A tak!... — odparł służący. — Jaśnie pan tylko ciągle obraża człowieka, a potem się dziwi...
— No... no... no... nic nie gadaj... Nie stało ci się nic złego...
— Łatwiej jaśnie panu bić, niż mnie brać — mruknął Jan.
Zdziwiona i przestraszona Madzia pomyślała, że dom państwa Korkowiczów jest bardzo oryginalny.