Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 03.djvu/090

Ta strona została uwierzytelniona.

Ada. — Owszem, pan nawet określa go zapomocą matematycznych formuł... Jak więc pan może wątpić o spirytyzmie?...
— Ostrzegam panią — odezwał się Solski do Madzi — że moja siostra jest skończoną ateistką. Słuchała Haeckla, to chyba dość!... Ateizm jednak nie przeszkodził jej wstąpić do Częstochowy, kiedyśmy wracali — no, i — uwierzyć w pukające duchy.
— Wątpię — rzekł po namyśle Dębicki — ażeby istoty świata nadzmysłowego mogły porozumiewać się z nami...
— Dlaczego?... — spytała Ada.
— Czy pani — mówił Dębicki profesorskim tonem — mogłaby porozumiewać się naprzykład... z ostrygami?... Czy uważałaby pani za stosowne tracić czas na tłomaczenie im: co to jest świat, który my widzimy i słyszymy?... Czy nareszcie byłaby choć najsłabsza możność objaśnienia o naszym świecie istot, które ani wzroku, ani słuchu nie mają?... Otóż nam tak brakuje odpowiednich zmysłów do ujęcia świata nadzmysłowego, jak ostrygom słuchu do zachwycania się naszemi operami, a wzroku do ocenienia piękności naszych krajobrazów...
Do rozmawiających zbliżył się uśmiechnięty pan Kazimierz Norski.
— Oho! — rzekł — widzę, że profesor wpadł na ulubiony temat: jak wygląda Królestwo Niebieskie?...
— Pan nie wierzy w to?... — z wahaniem zapytała Ada, raz spoglądając na Kazimierza, to znowu na Dębickiego, który przy pięknym młodzieńcu wyglądał jak karykatura człowieka.
— Wierzę w to, co widzę...
— Amerykę widzi pan? — spytał Dębicki.
— Inni ją widzieli i widzą...
— A obrót ziemi naokoło słońca i osi widzi pan?...
— Na tem nie znam się — odparł wesoło pan Kazimierz.
Dębicki z Solskim spojrzeli po sobie.
— Nie mogę oprzeć się przypuszczeniu — mówił Norski do panien — że pozaświatowe teorje są obmyślone dla pocie-