czycielowej w Iksinowie; albo tego stolarza, u którego chciałam zamówić ławki, albo biednej Stelli w brudnej izbie zajezdnego domu... Wcale ładny pokoik!...“
Na drugi dzień, w czasie wykładu: o roli kobiety w dziejach, począwszy od mitycznej Ewy, aż do tajemniczej nieznajomej, która dowodziła armją Stanów Zjednoczonych, Linka i Stasia opowiedziały pannie Howard o przenosinach do ciemnego pokoju i nowym dowodzie, że panna Brzeska jest aniołem i świętą. Ponieważ Madzi w pokoiku nie było, więc panna Howard kazała go sobie pokazać, a obejrzawszy miejscowość, wyszła, mrucząc przez zęby:
— Ludzkości nie potrzeba aniołów, tylko kobiet samodzielnych i ceniących swoją godność.
Tego samego wieczora do Madzi i do pani Korkowiczowej przyniósł posłaniec listy od panny Howard. Oba były dziwnie treściwe. Apostołka emancypacji oświadczyła Madzi, że nie może nadal utrzymywać przyjaznych stosunków z osobą, nie szanującą kobiecej godności; pani Korkowiczowej zaś napisała, że nie myśli dłużej wykładać w domu, który nie rozumie wysokiego stanowiska nauczycielki i lekceważy kobietę pracującą.
Pani Korkowiczowa odczytała nadesłany jej list raz i drugi. Nagle, uderzywszy się w czoło, krzyknęła:
— Ona mnie chce do grobu wpędzić, ta warjatka!...
Do późnej nocy trwały spazmy, wyrzekania na pannę Howard, tudzież śledztwo: kto jej mógł powiedzieć o nowym pokoiku Madzi?... Nazajutrz zaś pani Korkowiczowa ze łzami oświadczyła Madzi, że nie miała zamiaru jej uchybiać, i że jak najrychlej przeniesie ją do dawnego mieszkania, byle Madzia swoim wpływem pojednała ją z panną Howard, najznakomitszą nauczycielką w Warszawie.
W odpowiedzi na to Madzia pokazała pani Korkowiczowej list, otrzymany przez siebie od panny Howard.
Pani Korkowiczowa, przeczytawszy, osłupiała.
Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 03.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.