Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 03.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.
XII.
W JAKI SPOSÓB OŻYWIA SIĘ PUSTKA.

Przy mieszkaniu Ady Solskiej był rodzaj oranżerji, cały dzień oświetlonej przez słońce. Za życia matki Ady, przynoszono tu osobliwe rośliny w czasie ich kwitnięcia. Później, przez szereg lat, altana stała pustką. Dziś przerobiono ją na botaniczne laboratorjum Ady.
Madzia bywała tutaj rzadko. Nie lubiła laboratorjum. O ile bowiem szklana altana urządzona była elegancko, o tyle napełniały ją przedmioty brzydkie i dziwaczne.
Ada prowadziła hodowlę mchów i porostów, więc wszystkie stoły i półki były niemi zarzucone. Znajdowały się tam płaskie skrzynie, napełnione piaskiem, torfem, błotem, gdzie rosły jedne gatunki. Były wielkie kawały strzechy, kamieni, cegły i kory drzewnej, na których niańczono inne gatunki. Były zielone, żółte, czerwone i szafirowe klosze, dla pielęgnowania mchów i porostów pod wpływem światła różnej barwy. Były olejne lampy, uzbrojone wklęsłemi zwierciadłami, zapomocą których oświetlało się rośliny przez całą noc. Były wreszcie duże skrzynie ze szklanemi ścianami, w których można było, stosownie do woli badacza, wytwarzać podzwrotnikową, lub podbiegunową temperaturę, zwiększać ilość kwasu węglanego w powietrzu, dodawać tlenu albo azotu, słowem — grać na siłach i materjałach przyrody jak na klawiszach fortepianu.
Madzia z litością i zgrozą przypatrywała się ledwie widzialnym roślinkom, które zastąpiły tu miejsce pomarańcz,