— Zobaczysz, że wypada, tylko nikomu nic nie mówiąc, wymkniemy się we trójkę z panią Arnoldową naprzykład — na operę włoską.
— Wiesz, że podoba mi się ta myśl — zawołała Ada. — Pójdziemy incognito...
— Rozumie się, że nie tak jak dziś, karetami, z kamerdynerami.
— Jesteśmy przecie kobiety samodzielne...
— No, i pani Arnoldowa stanowi poważną opiekę. Jaka szkoda, że Hela jeszcze nie bywa w teatrze! — dorzuciła Madzia.
— Wolałaby to, aniżeli flirt ze swoimi wielbicielami — odparła posępnie Ada.
W tydzień później, Ada i Madzia istotnie były na operze włoskiej z panią Arnoldową i bawiły się doskonale. Dowiedziawszy się o tem, Solski machnął ręką i rzekł do siostry:
— Chciałem zrobić ci przyjemność, ale mi się nie udało... Widzę z tego, że nasz dom może być szczęśliwym tylko przez pannę Magdalenę. Ona jedna ma ten przywilej!...
Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 03.djvu/150
Ta strona została uwierzytelniona.