Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 03.djvu/225

Ta strona została uwierzytelniona.

— Rzecz możliwa?...
— Mojem zdaniem — mówił profesor — czwarty wymiar o tyle jest dostępny dla człowieka, o ile wysłanie i odbieranie depesz telegraficznych dla ostrygi...
— A rysunek naszej matki?
— Jużci pani Arnold widywała w waszym domu portrety rodziców... W zwykłym stanie może ich nie pamiętać; podobno jednak są takie nerwowe podniecenia, w czasie których człowiek najdokładniej odtwarza sobie rzeczy mało znane lub zapomniane.
— A szybkość, z jaką zrobiony został rysunek? — nalegał Solski.
— Może w takiem podnieceniu powstają i szybsze odruchy... Czy ja zresztą wiem? — odparł Dębicki.
„Mówcie wy sobie, co chcecie — przemknęła Madzi myśl — a ja, co wiem, to wiem... Portret nieboszczki przerysowała pani Arnold i nawet nie na tym papierze, który położono jej na stoliku...“
Była w tej chwili pod wpływem zupełnego sceptycyzmu, a raczej — wierzyła w świeżo upieczony dogmat, że duch ludzki jest produktem tłuszczu, fosforu, żelaza...


KONIEC TOMU TRZECIEGO