Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/025

Ta strona została uwierzytelniona.

kadziesiąt procentów rocznie; powtóre Solski miał doskonałą ziemię, z której setki morgów mógł obrócić na plantacje buraków. Odpadkami cukrowni można było karmić wielką ilość bydła, co także wzięto w rachubę. Nareszcie — ażeby już nic nie brakowało temu dziecku szczęścia, Solski miał w majątku ogromny spadek wody, czyli — motor darmo; podczas gdy inne cukrownie wydawały sporą sumę na opalanie parowych machin.
W rezultacie dla ludzi, jako tako obeznanych z interesami, było widoczne, że gdyby Solski, po kilku kampanjach, nawet spalił swoją cukrownię, nie ubezpieczając jej, to jeszcze wyszedłby w majątkiem. Ale Solski palić jej nie myślał, owszem, zapowiadał, że pod każdym względem będzie wzorową.
Pozatem budująca się fabryka stworzyła mu mnóstwo zajęć, musiał bowiem, choć w najogólniejszych zarysach, poznać kilka gałęzi pracy: uprawę buraków, hodowlę inwentarza, procesy cukrowarskie i handel cukrem. Zajmowały go także rozmaite urządzenia dla robotników, które miał zamiar wprowadzić przy fabryce.
Nareszcie — i tu był szczyt jego marzeń: Solski rozkazywał... Rozkazywał takim, którzy go słuchali, a jego rozkazy przyoblekały się w żelazne i kamienne ciało. On decydował o rozmiarach i położeniu cukrowni; on na sesji rolniczej wskazał pola, które na przyszły rok miały pójść pod buraki; on wyznaczył liczbę sztuk opasowego bydła; on, wysłuchawszy objaśnień Arnolda, wybrał angielską fabrykę, która miała dostarczyć kotłów i mechanizmów wykonawczych.
Był tak upojony władzą, że, szczególniej w początkach, popełniał dzieciństwa, wybierając naprzykład projekta kosztowniejsze dlatego, ażeby przeciwważyć głosy fachowych jednym i niefachowym głosem, ale — swoim.
Później Solski w naradach stosował się do głosów większości; wypróbował swojej władzy, więc mógł zostać praktycznym.