Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/071

Ta strona została uwierzytelniona.

cały zasób środków, które mogły rozweselić Madzię. — Ach, żeby się to już skończyło!...“
Z bratem jednak nie rozmawiała, odgadując, że i on spostrzegł zmianę w Madzi i że robi jakieś kroki między familją. Czuła, że gotuje się w ich domu coś ważnego. Świadczyło o tem rozdrażnienie Solskiego, gniew ciotki Gabrjeli i częste wizyty Stefana u rozmaitych krewnych, którzy nawzajem rewizytowali go, spędzając długie godziny na rozmowach.
Ada domyślała się wszystkiego, lecz nie zdradziła się przed bratem ze swych przypuszczeń. Bała się odzywać w tej chwili.
A tymczasem w Madzi, już nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę, rozrastało się uczucie zgnębienia. Traciła wiarę. Wiarę w to, że Solscy ją kochają i szanują, wiarę w to, że ona może być komukokolwiek potrzebna, a nareszcie — wiarę w ład i sprawiedliwość na świecie.
W duszy jej snuły się najczarniejsze wspomnienia i wnioski. Zginęła pani Latter, kobieta pełna rozumu i energji; zginął Cynadrowski, człowiek szlachetny, a biedna Cecylja, uosobienie miłości i dobroci, porzucała świat, aby ukryć się za kratami klasztoru!...
Jeżeli tacy ludzie upadli w walkach z życiem, cóż ją może spotkać, ją, dziewczynę słabą, głupią i złą... Przecież znała swoją wartość, a raczej nicwartość!... I przecie ona także zbliżała się, krok za krokiem, do jakiejś sytuacji bez wyjścia.
Kiedyś zdawało się jej, że ma potężnych przyjaciół — Solskich. Przez pewien czas dom ich wydawał się nieprzebitą tarczą, a ich życzliwość opoką, na której z ufnością mogła oprzeć swoje drobne istnienie. Dziś na ten dom (z jej przyczyny!...) padają zatrute strzały plotek, a życzliwość... Co za życzliwość mogą mieć Solscy, magnaci, dla nędznej istoty, jak ona?... Chyba litość, którą jej okazywali przez pół roku i... pogardę, z którą mimowoli zdradziła się panna Solska.
Zgnębienie i smutek nie przeszkadzały Madzi pełnić obowiązków. Co wieczór poprawiała kajety uczenic, codzień od-