Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/081

Ta strona została uwierzytelniona.

fił się jej za czasów Noego. W naturze nie powtarzają się niespodzianki.
— Ale niechże pan zaprezentuje nam nareszcie tę potęgę, która przenosi morza na szczyty gór!... — zawołała Ada, śmiejąc się.
Dębicki podniósł rękę i wskazał granatowy płat nieba, zawieszony nad sylwetkami drzew.
— Stamtąd mogłaby przyjść — rzekł.
Obie panny doznały uczucia chłodu. Solski podniósł głowę i wpatrywał się w Koronę Północną, stojącą naprzeciw balkonu. Dębicki mówił:
— Wyobraźmy sobie, że kiedyś pisma przyniosą następujący telegram: W tych dniach astronom taki a taki dojrzał w konstelacji Byka, tuż obok słońca, nowe ciało niebieskie, które zrobiło na nim wrażenie planety. Obserwacje w tej chwili są przerwane z powodu ukrycia się gwiazdy poza tarczą słoneczną.
W parę tygodni, gdy publiczność już zapomniała o zjawisku, telegram ogłosił o niem nieco pełniejsze wiadomości. Nowe ciało niebieskie jest kometą, a raczej olbrzymim uranolitem, równym ziemi lub większym od niej; znajduje się poza orbitą Jowisza, ale szybko zbliża się ku słońcu w linji prostej. Co najważniejsze: droga jego zdaje się leżeć na płaszczyźnie ekliptyki. To ciało niebieskie można już widzieć gołem okiem, na godzinę przed wschodem słońca.
Wiadomość ta, obojętna dla ogółu, od tygodnia zajmowała astronomów, a obecnie zaniepokoiła ludzi obeznanych z astronomją. Mówili oni: jeżeli ów uranolit toczy się ku słońcu po płaszczyźnie ekliptyki, więc koniecznie musi przeciąć drogę ziemi. Otóż kiedy on ją przetnie?
Jeżeli kometa, właściwie: uranolit, przetnie drogę ziemską przed grudniem, albo po grudniu, możemy bezpiecznie przypatrywać się nadzwyczajnemu widokowi. Ale jeżeli przecięcie nastąpi w grudniu, sprawa stanie się straszną. Może bo-