zaleca nie negować dawnych tradycyj, ale — tłomaczyć je zapomocą faktów naukowych.
Dębicki, milcząc, potarł sobie ucho, a jednocześnie Solski zapytał Madzię:
— Może i pani jest już spirytystką?
— Albo ja wiem, czem jestem! — odparła Madzia.
W głowie jej panował zamęt. Nie pomyślała, w jakim celu Dębicki miał swój wykład o możliwości potopu, nie zwróciła uwagi na to, że według poglądu filozofa, wiara robi ludzi odporniejszymi wobec niebezpieczeństw. Ją uderzyły inne strony opowiadania: niepewność życia i nietrwałość świata.
Kiedy, pożegnawszy się z towarzystwem, przeszła do swojej sypialni, czuła pod stopami chwianie podłogi i przeraził ją blask latarni ulicznej, wpadający przez okno do pokoju. Zdawało się jej, że już zagląda złowrogie widziadło niebieskie, które ma wydrzeć oceany ze starych łożysk i zalać ziemię.
„Pocóż było wszystko to wydobywać z nicości!...“ — pomyślała.
Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/088
Ta strona została uwierzytelniona.