Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

miast na niefortunnych doświadczeniach, oparł się na faktach ogólnych. Warjatki i warjaci, kokietki i donżuanowie, handlarki wdzięków i handlarze honoru — wszystko to są przygodne zboczenia, nie zaś — prawo...
— Ciekawym?...
— Kobieta — mówił Dębicki — przedewszystkiem jest i musi być matką. Jeżeli chce być czemś innem: mędrcem, za którym szeleści jedwabny ogon, reformatorem z obnażonemi ramionami, aniołem, który uszczęśliwia całą ludzkość, klejnotem, domagającym się złotej oprawy, wówczas — wychodzi ze swej roli i kończy na potworności, albo na błazeństwie. Dopiero, gdy występuje w roli matki, a nawet wówczas, gdy dąży do tego celu, kobieta staje się siłą, równą nam, albo i wyższą od nas. Jeżeli cywilizacja jest godnym podziwu gmachem, kobieta jest wapnem, które spaja pojedyńcze cegły i robi z nich masę jednolitą. Jeżeli ludzkość jest siecią, która wyławia ducha z natury, kobiety są w tej sieci węzłami. Jeżeli życie jest cudem, kobieta jest ołtarzem, na którym spełnia się cud.
— Za naszą pomocą — wtrącił Solski.
— Niema się czem chwalić!... Gdzie, jak gdzie, ale w tej sprawie jesteście aroganckiemi dodatkami, które nawet nie rozumieją swojej roli. Kiedy trzeba wkopywać się o tysiąc metrów pod ziemię, żeglować o tysiące mil od lądu, kuć żelazne belki, pod deszczem kul wydzierać z gardła zwycięstwo, błąkać się jak sęp ponad zawrotnemi przepaściami natury i ducha — mężczyzna jest w swoim żywiole. Ale tam, gdzie chodzi o rodzenie, karmienie i wychowanie: górników, żeglarzy, wojowników i myślicieli, tam jednej delikatnej kobiety nie zastąpi legjon pracowników, bohaterów i mędrców. Jej łono mędrsze od was wszystkich.
Tu zaczyna się nieporozumienie, które byłoby komicznem, gdyby z jego powodu nie popełniono tylu krzywd. Od kilkuset lat niema sztubaka, któryby wierzył, że — ziemia jest