Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.

Rozbijalski — w sprawie pogłosek, które jakoby szanowny pan rozpowszechnia o szanownym panu Norskim, a które uwłaczają jego honorowi.
— Honorowi?... — powtórzył zdziwiony Kotowski.
— Chodzi o to: czy pan komukolwiek opowiadał, że szanowny pan Norski wyłudził cztery tysiące rubli od niejakiego Mielnickiego, człowieka sparaliżowanego i słabego na umyśle? — odezwał się pan Pałaszewicz.
— Pieniądze te wczoraj Mielnickiemu zostały zwrócone... Więc ani ja, ani moja narzeczona nie mamy pretensji do pana Norskiego — odparł zmieszany Kotowski.
— Ale czy pan opowiadał o tej sprawie? — nalegał Pałaszewicz.
— Mówiłem kilku osobom, bo przecież tak było...
— Czy i z panem Solskim rozmawiał pan o tej przykrej sprawie? — zapytał łagodny Rozbijalski.
— Rozmawiałem.
— Informacje pańskie — wtrącił Pałaszewicz — nie były dokładne i zrządziły panu Norskiemu wiele szkód moralnych... Z tego powodu pan Norski żąda od pana satysfakcji honorowej.
— Jakto?... — spytał coraz mocniej zdziwiony Kotowski.
— Proszę pana — tak, że pan raczy przysłać nam swoich świadków, a my ułożymy z nimi warunki albo odwołania pogłosek, albo spotkania — rzekł Rozbijalski.
— Więc to pojedynek?... — zawołał Kotowski.
— Prawdopodobnie.
— A jeżeli ja nie przyjmę pojedynku?... Przecież ja mówiłem prawdę...
— W takim razie pan Norski będzie miał zaszczyt zmusić pana — odpowiedział pan Pałaszewicz.
— Zmusić?... — powtórzył Kotowski.
Obaj panowie powstali, a pan Rozbijalski rzekł:
— Sądziłbym, że najlepszą rzeczą, jaką pan ma do zro-