Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/245

Ta strona została uwierzytelniona.

— A cóżto jest owa siła i materja? — spytał Dębicki.
— To, co oddziaływa na nasze zmysły, na odczynniki chemiczne, na wagę, termometr, manometr, galwanometr i tak dalej — odpowiedział Brzeski i znowu zamyślił się.
— Tyle panu powiedziała nauka i nic więcej?
— Nic.
— No, dla mnie była łaskawsza — mówił Dębicki. — Matematyka mówi mi o liczbach różnych typów, z których tylko jeden podpada pod zmysły, a także — o wymiarach i kształtach, których w żaden sposób nie możemy dostrzec zmysłami. Fizyka uczy, że energja wszechświata jest niezniszczalną, a chemja powiada, że to, co nazywamy materją, równie jest niezniszczalne i składa się z niepodpadających pod zmysły atomów. Biologja pokazuje mi nieskończone bogactwo form życia, którego początek i natura przechodzi nasze doświadczenie. Nareszcie psychologja wylicza całą litanję własności i zjawisk, które nie podpadają pod zmysły, lecz niemniej doskonale znane są każdemu człowiekowi z obserwacji nad sobą.
A teraz, proszę pana, gdzie jest dowód, że po śmierci następuje nicość?... — dodał po chwili Dębicki. — I czem mianowicie jest ta nicość?... Jaka zmysłowa obserwacja wykryła nicość we wszechświecie, którego najdrobniejszą szczelinę wypełnia albo ważka materja, albo nieważki, ale realny eter?
— Ja nie mówię o nicości w świecie materjalnym, ale o unicestwieniu procesów psychicznych, które trwają pewien czas, a potem gasną na zawsze — odparł Brzeski.
— Skądże pan wie o tem, że procesy psychiczne gasną? W jaki sposób objawia się to zgaśnięcie?
Brzeski uśmiechnął się pierwszy raz.
— Paradny pan jesteś!... A twardy sen, zemdlenie, zachloroformowanie — cóżto jest?
— Jest to chwilowe zawieszenie nie samych procesów psy-