Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/259

Ta strona została uwierzytelniona.

cami z mojej owczarni. Jesteście dla mnie tem, czem dla chemika odczynniki chemiczne, a dla fizyka: termometr, galwanometr... Do tego przyznaję się zgóry...
Ton Dębickiego był tak oschły, że po obliczu Madzi przemknął cień niezadowolenia. Ale Zdzisław uścisnął rękę profesora.
— Znowu imponuje mi pan — rzekł. — Istotnie, teorja nieśmiertelności duszy, wykładana w tym celu, ażeby pocieszyć chorego, byłaby... przepraszam... nędzną zabawką. Ja — niech pan nie nazwie tego zarozumiałością — już za wiele umiem, ażeby mógł mnie kto zmistyfikować frazesem; a pan jest zanadto uczciwy, ażeby dopuścić się tego.
Dębicki położył kapelusz na imbryku i maśle, w kącie postawił laskę, która upadła, a sam usiadł na fotelu i założywszy ręce, bez wstępu zapytał Zdzisława:
— Dlaczego nie wierzysz pan w istnienie duszy, różnej i odrębnej od ciała?
— Bo jej nigdy nikt nie widział — odparł Brzeski.
Madzia drgnęła. Dziwne przebiegło ją uczucie wobec tak prostego sformułowania kwestji.
— A dlaczego — mówił Dębicki — wierzysz pan, że zjawisko, zwane światłem, polega na czterystu do ośmiuset tryljonów drgań na sekundę? Kto widział te drgania?
— Wiadomość o drganiach wynika z rachunku, opartego na fakcie, że dwa promienie światła, uderzając o siebie, mogą się przygasić.
— A czy to, że ja, pan i wszyscy ludzie myślą i czują, nie jest faktem, co najmniej równie dobrym, jak wzajemne przygaszanie się promieni światła?
— Ale fakt myślenia wcale nie dowodzi, że dusza jest czemś odrębnem od ciała. Wszakże ona może być i jest na pewno ruchem cząstek mózgu. Bez mózgu niema myśli.
— A o tem skąd pan wie?... Do czasów Gilberta sądzono, że elektryczność istnieje tylko w bursztynie; dziś wiemy, że