Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/268

Ta strona została uwierzytelniona.

czuję, że kamień jest ciężki,“ rozumiemy w tej samej chwili, że dla naszej wiedzy ciężkość kamienia nie jest żadnem objawieniem, ale tylko: sformułowaniem stanu naszego czucia.
Otóż wszystkie nasze sądy o świecie zewnętrznym, wszystkie tak hucznie reklamowane „obserwacje i eksperymenta“ opierają się na tych zasadniczych faktach, że „ja coś czuję, ja coś wiem i ja w coś wierzę.“ Czy świat realny naprawdę istnieje? i czy on wygląda tak, jak my go widzimy? czyli też cała natura jest złudzeniem naszych zmysłów, niknącym obrazem, który trwa dopóty, dopóki żyjemy sami? tego nie jesteśmy pewni.
Ale jedno jest dla nas niewątpliwe, że czujemy samych siebie i — coś, co nie jest nami, czyli: czujemy własną duszę, na którą działają jakieś wpływy zewnętrzne.
Z tego objaśnienia wynikają dwa ważne wnioski.
Pierwszy jest ten, że nielogicznie jest tłomaczyć zjawiska duchowe zapomocą zjawisk materjalnych; nielogicznie jest objaśniać prawdę pewniejszą zapomocą prawdy mniej pewnej.
To, co nazywamy „naturą,“ jest sumą naszych czuć: wzrokowych, dotykowych, muskularnych, słuchowych, czyli: jest wyrobem naszego ducha. Zatem — nie mamy prawa uważać siebie za wyrób natury, jak zegarmistrz nie ma prawa mówić, że sam został zbudowany przez swoje zegary. Tem mniej mamy prawa twierdzić, że nasza dusza jest wytworem komórek mózgowych, albo: tlenu, azotu, węgla, wodoru, fosforu... Jeżeli bowiem to, co nazywamy np. fosforem, jest sumą wrażeń, które odczuwa nasza dusza, więc ta — odczuwająca dusza jest czemś innem, aniżeli suma jej wrażeń, jest co najmniej płótnem, na którem odbijają się wrażenia.
Druga kwestja jest jeszcze ciekawsza. Materjaliści mówią: „Natura składa się z sił i materji,“ trzeba zaś mówić: „natura składa się z sił i materji, a przedewszystkiem — z du-