Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/272

Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Dębicki ma słuszność: my, młodzi, nie posiadamy ukształcenia filozoficznego, a nawet — mamy wstręt do metafizyki. Tymczasem metafizyka uczy, że na świat można patrzeć z innego punktu, niż materjalistyczny. I nic nie stracilibyśmy na nowym poglądzie. Bo jeżeli spotka nas nicość, przynajmniej nie martwilibyśmy się za wcześnie. Ale jeżeli naprawdę za wrotami śmierci jest jakiś świat doskonalszy, to filozofja materjalistyczna — złą usługę oddaje ludzkości.
Chociaż... wszystko to może być tylko marzenie!... — rzekł po chwili. — Mnie, rozdrażnionego, metafizyka może uspokoić na parę dni. Ale gdyby wszyscy ludzie zapomnieli o rzeczywistości!...
Dębicki uśmiechnął się.
— Jakto trudno — mówił — otrząsnąć się z nałogów. Dla pana dusza wobec materji wciąż zdaje się posiadać mniejszy stopień rzeczywistości, aniżeli ciało. Tymczasem dusza jest bardziej rzeczywistą, niż ciało, jest jedyną rzeczywistością. Boisz się pan, ażeby ludzkość nie utonęła w marzeniach, czyli w rozważaniu świata duchowego. Ależ tym światem musimy się zajmować, bo on jest nami i w nas, jest naszą istotą i przyszłością; zresztą — jest co najmniej zwierciadłem, w którem odbija się natura zmysłowa. O naturze zaś i o życiu realnem ludzie nie zapomną: głód, chłód, pragnienie i tysiące innych bodźców są doskonałemi środkami mnemonicznemi. Trzeba tylko zachować równowagę: nie topić się we własnem wnętrzu, nie rozpraszać w zmysłach, ale — chodząc po ziemi, trzymać głowę w niebie, dopóki — nie przeniesiemy się tam całkowicie.
Co się tycze metafizyki, z której tak wytrząsa się materjalizm, ach, panie Brzeski, jak ten materjalizm nie zna nowożytnej nauki! Przecie to rzecz wiadoma, że wielka nauka stanowczo przekroczyła granice zmysłowości i wypłynęła na ocean metafizyki.
Weź pan astronomję, która mówi, że światło ubiegające