— Tak... No, a doświadczenie?... — wtrącił z uśmiechem Zdzisław.
— Weź pan gromadę czujących i świadomych ludzi, a przekonasz się, że łącząc ich w jakie zechcesz grupy, nie otrzymasz zbiorowego czucia, ani świadomości.
— To będzie doświadczenie analogiczne, nie bezpośrednie...
— A gdzie pan masz doświadczenie bezpośrednie choćby w kwestji odległości ziemi od słońca?... — spytał Dębicki. — Mechanika, astronomja, fizyka w dziewięćdziesięciu dziewięciu zjawiskach na sto opierają się na dedukcji i analogji i — mimo to — nazywają się naukami pewnemi. Dlaczegóż więc dedukcje w dziedzinie psychologji mają nie być pewnemi?... Wszak opierają się na czuciu, a czucie jest większym pewnikiem, aniżeli jakikolwiek inny fakt na świecie, czy w nauce.
Brzeski, leżąc, oparł głowę na ręku, wpatrywał się w profesora, rozmyślał, wreszcie rzekł:
— Ma pan słuszność, że nasze pokolenie nie jest oswojone z filozofją, czy z dialektyką, i dlatego ja naprzykład nie potrafię zbijać pańskich poglądów. Ale... co pan sądzi o Taine’ie?...
— To wielki myśliciel i stylista — odparł Dębicki.
— Widzi pan... — ciągnął Brzeski. — A przecież między tym wielkim myślicielem i panem jest olbrzymia niezgoda, bo pan mówi o jedności naszego „ja,“ które nie może składać się z atomów, podczas gdy Taine dowodzi, że nasze „ja“ właśnie składa się jakby z atomów, bo z nieskończenie małych wrażeń, które stoją tak blisko siebie, że zdają się tworzyć jedną istotę. Naprawdę więc nasze jednolite „ja“ jest złudzeniem.
— Proszę pana — rzekł Dębicki — kto powołuje się na autora, musi pamiętać, o czem on mówi i czego chce dowieść? Otóż Taine, o ile go rozumiem, w książce „O inteligencji“ chciał pokazać, w jaki sposób z drobnych wrażeń, pochodzą-
Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/281
Ta strona została uwierzytelniona.