Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.

cych bądź ze świata zewnętrznego, bądź z naszego wnętrza — tworzą się umysłowe wizerunki tegoż świata i wnętrza? I objaśnił, że według niego, owe wizerunki podobne są do mozaikowych obrazów, które zdaleka wyglądają jak malowidło, zbliska zaś są zbiorem różnobarwnych kamyków.
Co jednak jest podstawą, do której przylepiają się owe kamyki? czem jest owa istota, ów byt, czy niebyt, który łudzi się jednolitością swoich mozaikowych obrazów?... o tem nie mówi. Lecz przypominam panu, że w końcu swego dzieła Taine uznaje możliwość metafizyki i legalność jej badań. Dusza zaś należy tymczasem do zakresu metafizyki, chociaż, mojem zdaniem, do takiej samej metafizyki należy cała dzisiejsza fizyka matematyczna z jej atomami, teorją gazów i optyką. W chwili, gdy mówimy, że atom ma wielkość dwumiljonowej części milimetra, że cząstka wodoru w ciągu sekundy uderza się dziewięć miljardów razy o cząstki sąsiednie, że światło czerwone polega na trzystu osiemdziesięciu siedmiu tryljonach drgań na sekundę, w tej chwili opuszczamy dziedzinę eksperymentu i przenosimy się na ocean metafizyki.
To darmo!... Albo trzeba wyrzec się szczytów, na jakich stanęła dziesiejsza wielka nauka, i zostać płytkimi sceptykami, którzy w to tylko wierzą, czego dotkną palcem, albo musimy pogodzić się z faktem, że „rzeczy widzialne są zrobione z rzeczy niewidzialnych“ i że świat realny naprawdę zaczyna się poza granicami naszych zmysłów.
— Dziwny horyzont otwiera pan przede mną — odezwał się Brzeski. — No, ale... ta dusza... dusza nieśmiertelna!... O niej niech pan mówi...
— Dowiodłem — odpowiedział profesor — (o ile te rzeczy dadzą się podciągnąć pod rubrykę dowodów), że dusza nie może być wynikiem zjawisk, zachodzących w materji podzielnej, czyli tej, która podpada pod zmysły. Spróbuję teraz wytłomaczyć, jaką powinna być ta substancja, w której mieści się nasze czucie — „moje“ czucie.