Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/285

Ta strona została uwierzytelniona.

Ponieważ Brzeski niekiedy chwytał się za głowę, więc profesor przerwał i posiedziawszy kilka minut, pożegnał rodzeństwo.
— Ale jutro wstąpi pan do nas? — zapytała Madzia błagalnym tonem.
— Owszem — odparł, już stojąc we drzwiach.