Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/293

Ta strona została uwierzytelniona.

nie domyślających się, że ich ciasne kretowiska leżą wśród cudownych parków, między posągami i osobliwemi roślinami.
My, z kilkoma naszemi zmysłami, tyle wiemy o otaczającej nas rzeczywistości, ile przyrośnięta do skały ostryga wie — o bitwie morskiej, która toczy się na jej wodach.
— Jakiż cel tego wszystkiego?... Poco ta bogata rzeczywistość?... — szepnął chory.
Dębicki smutnie uśmiechnął się.
— Na to odpowiada każda wyżej rozwinięta religja, któremi, niestety! wy nie zajmujecie się, gdyż to nie jest modne...
Bóg jedyny, wszechmocny i nieskończony, pragnąc mieć dokoła siebie istoty swobodne, szczęśliwe, a pojmujące go, stworzył substancje duchowe — jakieś etery... czy ja wiem zresztą co?... Dał tym substancjom zdolność czucia i niezmierną energję; lecz, chcąc je zrobić o ile można samodzielnemi, a więc w najwyższym stopniu szczęśliwemi i doskonałemi, nie stworzył im gotowych mechanizmów wewnętrznych, lecz pozwolił im rozwijać się własną pracą. Stąd w naturze widzimy bezładną materję kosmiczną, potem określone pierwiastki chemiczne, potem związki chemiczne, dalej — kryształy, komórki i niższe organizmy. Wszystko to są indywidualności półświadome, które w stopniowym rozwoju dosięgają zupełnej świadomości, coraz wyższej, coraz zdolniejszej do poznania Boga.
Z tego powodu przypuszczam, że ów duch powszechny, nietylko z biegiem czasu dzieli się na coraz większą liczbę świadomych osobników, ale sam uświadamia się coraz lepiej i nabiera doświadczenia. W epoce chaosu, o którym mówi zarówno nauka jak i religje, duch powszechny działał naoślep. To też wówczas nie było praw natury, czyli zjawisk prawidłowych, rozwijających się w kierunku najmniejszego oporu. Dopiero z biegiem czasu ukazał się regularny ruch falisty, rozchodzenie się sił po linjach prostych, prawo masy i odległości, równoważniki chemiczne i tak dalej.