— Jakże pan sobie wyobraża życie wieczne? — nagle zapytał Brzeski.
— W sposób bardzo realny, choć niematerjalny, który wymaga wstępnego objaśnienia. Głęboki matematyk Babbage zrobił kiedyś taką uwagę: „Gdybyśmy mogli obserwować najdrobniejsze zjawiska w naturze, każda cząstka materji opowiedziałaby nam wszystko, co się kiedykolwiek zdarzyło. Prześlizgująca się na powierzchni oceanu łódka zostawia brózdę, utrwaloną na wieki zapomocą ruchu cząstek wody, które wciąż napływają... Samo powietrze jest olbrzymią bibljoteką, w której zapisano wszystko, co kiedykolwiek wypowiedział kto, czy wyszeptał. Tu upamiętniono na wieki, zmieniającemi się ale niezatartemi głoskami pierwszy krzyk niemowlęcia, ostatnie tchnienie konającego, niewykonane śluby, niedotrzymane przysięgi...“
Słowem, według Babbage’a, żadne zjawisko ziemskie nie ginie, lecz utrwala się na zawsze bodaj w dwu tak niestałych elementach jak woda i powietrze. Tem większe mamy prawo przypuszczać, że podobne zapisywanie i uwiecznianie zjawisk dokonywa się w masie eteru...
— Czego jednak nie widzimy... — wtrącił Brzeski.
— A czy widzisz pan drgania ultrafioletowe powyżej ośmiuset tryljonów?... Albo drgania cieplikowe od stu do czterystu tryljonów, albo nieskończoną ilość mniej szybkich? Drgania eteru, zwane światłem, są tak dokładne i subtelne, że dzięki im, znamy kolory, kształty i wymiary przedmiotów. Czy zaś sądzisz pan, że drgania cieplikowe są mniej subtelne i że gdybyśmy mieli odpowiedni zmysł, nie moglibyśmy za pośrednictwem promieni ciepła odróżniać form, wielkości, a zapewne i jakichś innych własności przedmiotów? Pamiętaj pan, że ruchy drgające są jak pendzle, rylce i dłóta, zapomocą których każdy przedmiot i każde zjawisko zapisuje się na wieki w przestrzeniach wszechświata, w masie eteru.
Ja w tej chwili mówię, głos mój niby znika, a właściwie —
Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/296
Ta strona została uwierzytelniona.