Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/317

Ta strona została uwierzytelniona.

„Poco tu się oglądasz, gdy nie tu jest miejsce twojego spoczynku...“
— A więc nie u szarytek...
„W niebieskich krainach powinno być mieszkanie twoje, a na wszystko, co jest ziemskiem, tylko jak w przechodzie spoglądać należy. Mija wszystko i ty także...“
— Mam umrzeć?... Wola Boska!...
Zaciekawiona, wyszukała rozdziału: „O rozpamiętywaniu śmierci.“
„Prędko tu bardzo koniec z tobą nastąpi, obacz, co z innych miar z tobą się dzieje: dziś jest człowiek, jutro go już nie widać. A gdy z oczu zniknie, mija rychło i w pamięci...
„W poranku mniemaj, że nie dożyjesz wieczora, wieczór zaś nie śmiej sobie obiecywać następnego poranka...“
— Jak biedny Zdzisław!...
„Zawsze więc bądź gotowa i żyj tak, aby cię znienacka śmierć zaskoczyć nie mogła...“
— On tak żyje... Czyliżby naprawdę odgadywał?...
Poczuła ból w sercu i ażeby dodać sobie otuchy, wybrała inny rozdział:
„Dobrze to jest, że doświadczamy niekiedy przykrości i ucisków; albowiem budzą one czułość w sercu człowieka...
— To samo mówił Dębicki — pomyślała Madzia.
„...ostrzegając go, że jest wygnańcem, że na tym świecie nic takiego niema, na czemby oparł nadzieję.“
— Nawet na Zdzisławie?... — rzekła ze smutkiem jeszcze głębszym.
„Kiedy człowiek dobrej woli przykrościami lub złemi myślami jest dręczony...
— O, bardzo jestem dręczona!
„...wtedy czuje, jak mu jest potrzebnym Bóg, bez którego żadne dobro otrzymać się nie może. Wtedy w nędzy swojej smuci się, jęczy i modli... Wtedy dopiero spostrzega na-