Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 04.djvu/326

Ta strona została uwierzytelniona.

mogła oglądać niczem nieprzyćmioną światłość moją; rozszerz serce twoje i w radosnej wdzięczności przyjm to święte natchnienie...
„Musisz jeszcze być doświadczoną na ziemi i przez wiele utrapień przechodzić. Wieść się będzie, co się podoba innym: nie uda się, co się podoba tobie. Słuchanem będzie, co inni mówią, a co ty mówisz, poczytywanem za nic. Inni prosić będą i otrzymają; ty prosić będziesz i nic nie wskórasz. Słynąć inni będą w uściech ludzi, o tobie nikt ani wspomni...
„Lecz zważaj, córko! owoc tych dolegliwości, prędki ich koniec i nader wielką nagrodę: a zamiast twardego ciężaru, uczujesz cierpliwość twoją najsilniej pokrzepioną. Bo za tę marną wolę, której teraz dobrowolnie odstępujesz, w niebie na zawsze wolę twoją mieć będziesz... Tam oddam chwałę za poniesione obelgi, radość za smutek, a na miejsce poniżenia królewskie na wieki siedlisko...“
Kiedy mrok zapadł i Madzia zamknęła książkę, dziwiła się, że taką przykrość sprawił jej list matki. Czyliż nie zapowiedziano, że przez wiele utrapień musi przechodzić?... A czy cierpienia nie stracą wartości, jeżeli nie potrafi przenosić ich z rezygnacją?
Przeszło znowu kilka dni, w ciągu których nie odbierała listów od brata.
„Zapewne nie chce mu się pisać — myślała. — A może jest w drodze?... A może chce zrobić mi niespodziankę i lada godzinę przyszle telegram, ażebym przyjeżdżała?...
Ale poza temi przypuszczeniami w jej duszy nurtowały dwie obawy: że Zdzisław ciężej zachorował, albo... wyparł się jej jak matka...
Obaw tych Madzia nietylko nie sformułowała, lecz nawet nie pozwoliła im uświadomić się. Ilekroć na tle jej niepokojów począł zarysowywać się frazes: „ciężej zachorował,“