Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/037

Ta strona została uwierzytelniona.

rze... Przeciw tobie stanie cały naród, prowadzony przez potężną klasę... A kto za tobą?
Książę słuchał i zamyślił się. Wreszcie odparł:
— Wojsko...
— Znaczna część jego pójdzie za kapłanami.
— Korpus grecki...
— Beczka wody w Nilu.
— Urzędnicy...
— W połowie należą do nich.
Ramzes smutnie potrząsnął głową i umilkł.
Ze szczytu, nagim i kamienistym spadkiem zeszli na drugą stronę wzgórza. Wtem Tutmozis, który wysunął się trochę naprzód, zawołał:
— Czy urok padł na moje oczy?... Spojrzyj, Ramzesie!... Ależ między tymi skałami kryje się drugi Egipt...
— Musi to być jakiś folwark kapłański, który nie opłaca podatków — z goryczą odpowiedział książę.
U ich stóp, w głębi, leżała żyzna dolina, mająca formę wideł, których rogi kryły się między skałami. W jednym rogu widać było kilka chat dla służby i ładny domek właściciela czy rządcy. Rosły tu palmy, wino, oliwki, drzewa figowe z powietrznemi korzeniami, cyprysy, nawet młode baobaby. Środkiem płynęła struga wody, na stokach zaś wzgórz, co kilkaset kroków, widać było nieduże sadzawki.
Zszedłszy między winnice, pełne dojrzałych gron, usłyszeli głos kobiecy, który wołał, a raczej śpiewał na tęskną nutę:
— Gdzie jesteś, kureczko moja? odezwij się, gdzie jesteś, ulubiona?... Uciekłaś ode mnie, choć sama poję cię i karmię czystem ziarnem, aż wzdychają niewolnicy... Gdzież jesteś?... odezwij się!... Pamiętaj, że cię noc zaskoczy i nie trafisz do domu, w którym wszyscy ci usługują; albo przyleci z pustyni rudy jastrząb i poszarpie ci serce. Wtedy napróżno będziesz wołała twojej pani, jak teraz ja ciebie... Odezwijże się, bo