Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/048

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czyliż nie uwolniłem cię od dowództwa przedniej straży?... Czyliż wyznaczyłem ci jakie zajęcie? — pytał minister. — Byłeś zupełnie wolny, właśnie jak człowiek, powołany do śledzenia rzeczy ważnych. A czy wywiązałeś się z tego zadania?... Zaiste, za podobny błąd w czasie wojny musiałbyś umrzeć śmiercią...
Nieszczęsny oficer pobladł.
— Ale ja mam dla ciebie serce ojcowskie, Eunano — mówił dostojny pan — i, pamiętając na wielką usługę, jaką oddałeś armji, przez wypatrzenie symbolów świętego słońca, skarabeuszów, wyznaczam ci, nie jak surowy minister, ale jako łagodny kapłan, bardzo małą karę. Otrzymasz pięćdziesiąt kijów.
— Wasza dostojność...
— Eunano, umiałeś być szczęśliwym, bądź teraz mężnym i przyjmij to drobne upomnienie, jak przystało na oficera armji jego świątobliwości.
Ledwie skończył dostojny Herhor, już starsi rangą oficerowie położyli Eunanę w wygodnem miejscu, obok szosy. Potem jeden usiadł na karku, drugi na nogach, a dwaj inni wyliczyli mu w obnażone ciało pięćdziesiąt giętkich trzcin.
Nieustraszony bojownik nie wydał jęku, owszem, nucił pieśń żołnierską, a po ukończeniu ceremonji sam chciał się podnieść. Ale schorzałe nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Więc padł twarzą w piasek i musiano go odwieźć do Memfisu na dwukolnym wozie, na którym leżąc i uśmiechając się do żołnierzy, rozmyślał, że nie tak prędko zmienia się wiatr w Dolnym Egipcie, jak fortuna w życiu biednego oficera!
Gdy, po krótkim postoju, orszak następcy tronu wyruszył w dalszą drogę, jego dostojność Herhor siadł na konia i, jadąc obok jego dostojności Nitagera, rozmawiał półgłosem o ludach azjatyckich, a przedewszystkiem o rozbudzeniu się Asyrji.
Wówczas dwaj słudzy ministra: adjutant, niosący wachlarz, i pisarz Pentuer zaczęli też rozmowę.
— Co myślisz o przygodzie Eunany? — spytał adjutant.