Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.

sięć talentów, wielki łańcuch i... dwa greckie pułki, z któremi będziesz robił ćwiczenia.
Książę osłupiał, lecz po chwili zapytał stłumionym głosem:
— A korpus Menfi?...
— Za rok powtórzymy manewry, a jeżeli nie popełnisz żadnego błędu w prowadzeniu wojska, dostaniesz korpus.
— Wiem, to zrobił Herhor!... — zawołał następca, ledwie hamując się z gniewu.
Obejrzał się wkoło i dodał:
— Nigdy nie mogę być sam z tobą, mój ojcze... Zawsze między nami znajdują się obcy ludzie...
Faraon zlekka poruszył brwiami, i jego świta znikła, jak gromada cieniów.
— Co masz mi do powiedzenia?
— Tylko jedno, ojcze... Herhor jest moim wrogiem... On oskarżył mnie przed tobą i naraził na taki wstyd!...
Mimo pokornej postawy, książę gryzł wargi i zaciskał pięści.
— Herhor jest moim wiernym sługą, a twoim przyjacielem. Jego to wymowa sprawiła, że jesteś następcą tronu. To — ja — nie powierzam korpusu młodemu wodzowi, który pozwolił odciąć się od swojej armji.
— Połączyłem się z nią!... — odparł zgnębiony następca. — To Herhor kazał okrążyć dwa żuki...
— Chcesz więc, ażeby kapłan wobec wojska lekceważył religję?
— Mój ojcze — szeptał Ramzes drżącym głosem — ażeby nie zepsuć pochodu żukom, zniszczono budujący się kanał i zabito człowieka.
— Ten człowiek sam podniósł rękę na siebie.
— Ale z winy Herhora.
— W pułkach, które tak umiejętnie zgromadziłeś pod Pi-Bailos, trzydziestu ludzi umarło ze zmęczenia, a kilkuset jest chorych.