Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.

Żydzi u nas?... Trzy wieki temu jak opuścili Egipt, a dzisiaj tworzą śmieszne państwo, rządzone przez kapłanów...
— Widzę — odpowiedziała dostojna pani, zlekka marszcząc brwi — że twoja kochanka nie traci czasu... Bądź ostrożny, Ramzesie!... Pamiętaj, że wódz ich, Messu, jest to kapłan zdrajca, którego w naszych świątyniach po dziś dzień przeklinają... Pamiętaj, że Żydzi wynieśli więcej skarbów z Egiptu, aniżeli była warta praca ich kilku pokoleń: zabrali nam nietylko złoto, ale i wiarę w Jedynego i nasze święte prawa, które dziś ogłaszają za własne. Nareszcie wiedz o tem — dodała z mocą — że córki tego ludu wolą śmierć, aniżeli łoże obcego człowieka. A jeżeli oddają się, nawet nieprzyjacielskim wodzom, to chyba w tym celu, ażeby albo zjednać ich dla swojej polityki, albo zabić...
— Wierz mi, matko, że wszystkie te wieści rozgłaszają kapłani. Nie chcą oni dopuścić do podnóżka tronu ludzi innej wiary, którzy mogliby służyć faraonowi przeciw nim...
Monarchini podniosła się z krzesła i, założywszy ręce na piersiach, ze zdumieniem przypatrywała się synowi.
— Więc to prawda, co mi mówiono, że jesteś wrogiem kapłanów! — rzekła. — Ty, ich ukochany uczeń?...
— Jeszcze muszę mieć ślady ich kijów na plecach!... — odparł książę.
— Ależ twój dziad, a mój ojciec, mieszkający z bogami, Amenhotep, był arcykapłanem i posiadał rozległą władzę w kraju...
— Właśnie dlatego, że mój dziad był władcą i ojciec jest nim, ja nie mogę znieść władzy Herhora...
— Na to stanowisko wprowadził go twój dziad, święty Amenhotep...
— A ja go strącę.
Matka wzruszyła ramionami.
— I to ty — odezwała się ze smutkiem — chcesz dowodzić