Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.

widać było nagich ludzi w białych czepkach i fartuszkach, którzy przełazili mur.
Na dole Tafet krzyczała w niebogłosy, a niewolnik murzyn, schwyciwszy topór, stanął w jednych drzwiach domu, zapowiadając, że rozwali łeb każdemu, kto ośmieli się wejść.
— Dajcie-no kamieni na tego psa nubijskiego! — wołali do gromady ludzie z muru.
Lecz gromada nagle ucichła, gdyż z głębi ogrodu wyszedł człowiek z ogoloną głową, odziany w skórę pantery.
— Prorok!... ojciec święty!... — zaszemrano w tłumie.
Siedzący na murze poczęli zeskakiwać.
— Ludu egipski — rzekł kapłan spokojnym głosem — jakiem prawem podnosisz rękę na własność następcy tronu?
— Tam mieszka nieczysta Żydówka, która powstrzymuje przybór Nilu... Biada nam!... nędza i głód wisi nad Dolnym Egiptem.
— Ludzie złej wiary, czy słabego rozumu — mówił kapłan — gdzieżeście słyszeli, ażeby jedna kobieta mogła powstrzymać wolę bogów? Co rok, w miesiącu Tot, Nil zaczyna przybierać i do miesiąca Choiak rośnie. Czy działo się kiedy inaczej, choć nasz kraj zawsze był pełen cudzoziemców, niekiedy obcych kapłanów i książąt, którzy, jęcząc w niewoli i ciężkiej pracy, z żalu i gniewu mogli rzucać najstraszliwsze przekleństwa?... Ci z pewnością pragnęli na nasze głowy zwalić wszelakie nieszczęścia, a niejeden oddałby życie, ażeby albo słońce nie wzeszło nad Egiptem o porannej godzinie, albo Nil nie przybrał w początkach roku. I co z ich modlitw?... Albo nie były wysłuchane w niebiosach, albo obcy bogowie nie mieli siły wobec naszych. Jakim więc sposobem, kobieta, której między nami jest dobrze, mogłaby ściągnąć klęskę, jakiej najpotężniejsi wrogowie nasi sprowadzić nie potrafili?...
— Ojciec święty mówi prawdę!... Mądre są słowa proroka!... — odezwano się w tłumie.