— Nic nie wiem...
— Tem gorzej — mówił zakłopotany Tutmozis. — Nie wiesz więc, że od czasu manewrów, żołnierze, osobliwie greccy, w każdym szynku piją za twoje zdrowie...
— Nato przecież dostali pieniądze.
— Tak, ale nie nato, ażeby wołać na cały głos, że gdy nastąpisz po jego świątobliwości (oby żył wiecznie!), rozpoczniesz wielką wojnę, po której zajdą zmiany w Egipcie... Jakie zmiany?... I kto, za życia faraona, ośmieli się mówić o planach jego następcy?...
Teraz książę sposępniał.
— To jedno, ale powiem ci i drugie — prawił Tutmozis — bo złe, jak hiena, nigdy nie chodzi w pojedynkę. Czy wiesz, że między chłopstwem śpiewają o tobie pieśni, jak uwolniłeś napastników z więzienia, a co gorsza, znowu mówią, że gdy nastąpisz po jego świątobliwości, będą zniesione podatki?... Trzeba zaś dodać, że ile razy między chłopstwem zaczynają gadać o niesprawiedliwości i podatkach, zawsze następowały rozruchy. I albo zewnętrzny nieprzyjaciel wpadał do osłabionego państwa, albo Egipt dzielił się na tyle części, ilu było nomarchów... Sam wreszcie osądź: czy jest rzeczą stosowną, ażeby w Egipcie jakiekolwiek imię częściej było wymawiane, aniżeli faraona?... I ażeby ktokolwiek stawał między ludem a naszym panem?... Gdybyś zaś pozwolił, opowiedziałbym ci, jak na tę sprawę zapatrują się kapłani...
— Ależ, rozumie się, mów...
— Otóż, jeden wielce mądry kapłan, który ze szczytu świątyni Amona zajmuje się dostrzeganiem niebieskich obrotów, wymyślił taką przypowieść:
Faraon jest słońcem, a następca tronu księżycem. Gdy za świetlanym bogiem zdaleka posuwa się księżyc, mamy jasność we dnie i jasność w nocy. Gdy księżyc chce być zanadto blisko słońca, wówczas znika sam i noce są ciemne. Ale jeżeli zda-
Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/130
Ta strona została uwierzytelniona.