Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

pracy. Stąd urosła wiara, że kobieta może ulżyć kłopotów mężczyźnie.
— Ty w to nie wierzysz, panie?...
— Książęcym troskom — odparł Ramzes — nie poradzi kobieta, nawet tak mądra i władna, jak... moja matka....
— Przebóg! jakież one są, powiedz mi? — nalegała Sara, tuląc się do ramienia następcy. — Według naszych podań, Adam opuścił raj dla Ewy; a przecie on był chyba największym królem najpiękniejszego królestwa...
Książę zamyślił się, po chwili zaczął:
— I nasi mędrcy uczą, że niejeden mężczyzna wyrzekł się dostojeństw dla kobiety. Ale nie słychać, ażeby który zyskał co wielkiego przez kobietę; chyba jaki wódz, któremu faraon oddał córkę razem z dużym posagiem i urzędem.
Ale pomóc do wydźwignięcia się czy to na wyższe stanowisko, czy choćby tylko z kłopotów, kobieta nie potrafi.
— Bo może nie kocha, jak ja ciebie, panie... — szepnęła Sara.
— Wiem, że mnie kochasz na podziw... Nigdy nie żądałaś ode mnie darów, ani opiekowałaś się takimi, którzy nie wahają się szukać karjery nawet pod łóżkami kochanek książęcych. Jesteś łagodniejsza od jagnięcia i cicha, jak noc nad Nilem. Pocałunki twoje są, jak wonności z kraju Punt, a uścisk twój słodki, jak sen strudzonego. Nie mam miary na twoją piękność, ani słów na zalety. Jesteś dziwowiskiem między kobietami, których wargi są pełne niepokoju, a miłość kosztuje drogo. Lecz przy całej doskonałości swojej, w czem ty możesz ulżyć mym troskom? Czy sprawisz, aby jego świątobliwość zrobił wielką wyprawę na wschód, a mnie mianował wodzem? Czy dasz mi choć aby korpus Menfi, o który prosiłem, albo uczynisz mnie w imieniu faraona rządcą nad Dolnym Egiptem? A czy sprawisz, aby wszyscy poddani jego świątobliwości myśleli i czuli jak ja, jego najwierniejszy?...
Sara spuściła ręce na kolana i smutnie szeptała: