Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.

spojrzenie nauczy cię, o ile są dokładne opowieści członków komisji.
Ale nie śpiesz się ze zdaniem, a nadewszystko — nie wygłaszaj go. Każdy ważny wniosek, jaki ci dziś przyjdzie do głowy — zapisz, a po kilku dniach znowu przypatrz się tej samej sprawie i znowu zapisz. To nauczy cię ostrożności w sądach i trafności w ogarnianiu przedmiotów.
— Stanie się, jak rozkazujesz, wasza świątobliwość — wtrącił książę.
— Druga misja, którą musisz załatwić, jest trudniejsza. Coś się tam dzieje w Asyrji, co mój rząd zaczyna niepokoić.
Kapłani nasi opowiadają, że za morzem północnem jest piramidalna góra, zwykle okryta zielonością u spodu a śniegiem u szczytu, która ma dziwne obyczaje. Po wielu latach spokoju, nagle zaczyna dymić, trząść się, huczeć, a potem wyrzuca z siebie tyle płynnego ognia, ile jest wody w Nilu. Ogień ten kilkoma korytami rozlewa się po jej bokach i na ogromnej przestrzeni rujnuje pracę rolników.
Otóż Asyrja, mój książę, jest taką górą. Przez całe wieki panuje w niej spokój i cisza. Lecz nagle zrywa się wewnętrzna burza, niewiadomo skąd wylewają się wielkie armje i niszczą spokojnych sąsiadów.
Dziś, około Niniwy i Babelu słychać wrzenie: góra dymi. Musisz więc dowiedzieć się, o ile ten dym zwiastuje nawałnicę i — obmyślić środki zaradcze.
— Czy potrafię?... — cicho spytał książę.
— Trzeba nauczyć się patrzeć — mówił władca. — Jeżeli chcesz co dobrze poznać, nie poprzestawaj na świadectwie własnych oczu, ale zapewnij sobie pomoc kilku par cudzych.
Nie ograniczaj się na sądach samych Egipcjan, bo każdy naród i człowiek ma wyłączny sposób widzenia rzeczy i nie chwyta całej prawdy. Wysłuchaj zatem, co myślą o Asyryjczykach: Fenicjanie, Żydzi, Chetowie i Egipcjanie, i pilnie