Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

zani mieszkać wszyscy, przyjeżdżający z poza granic Egiptu. Był to wielki dom kwadratowy, z każdego boku miał po kilkanaście okien i nie stykał się z innemi, więc można było obchodzić go i podglądać ze wszystkich stron. Nad główną bramą wisiał model okrętu, na frontowej ścianie były obrazy, przedstawiające jego świątobliwość Ramzesa XII-go, jak składa bogom ofiary, lub roztacza opiekę nad cudzoziemcami, między którymi Fenicjanie odznaczali się dużym wzrostem i mocno czerwoną barwą.
Okna były wąskie, zawsze otwarte i tylko w miarę potrzeby zasłaniane roletami z płótna lub kolorowych pręcików. Mieszkania gospodarza i podróżnych zajmowały trzy piętra; na dole mieściła się winiarnia i restauracja. Marynarze, tragarze, rzemieślnicy i wogóle ubożsi podróżni jedli i pili w podwórku, które miało mozaikową posadzkę i płócienne dachy rozwieszone na słupkach, ażeby wszystkich gości można było mieć na oku. Zamożniejsi zaś i lepiej urodzeni ucztowali w galerji, otaczającej podwórko.
W podwórzu zasiadano na ziemi, przy kamieniach, zastępujących miejsce stołów. W galerjach, gdzie było chłodniej, znajdowały się stoliki, ławki i krzesła, nawet niskie z poduszek sofy, na których można było drzemać.
W każdej galerji był wielki stół, założony chlebem, mięsiwem, rybami i owocami, tudzież kilkugarncowe stągwie z piwem, winem i wodą. Murzyni i murzynki roznosili gościom potrawy, usuwali stągwie próżne, dźwigali z piwnic pełne, a czuwający nad stołami pisarze skrupulatnie zapisywali każdy kawałek chleba, każdą główkę czosnku i kubek wody. Na środku podwórza, na wzniesieniu stali dwaj dozorcy z kijami, którzy z jednej strony mieli oko na służbę i pisarzów, z drugiej — przy pomocy kija — łagodzili spory między uboższymi gośćmi różnych narodów. Dzięki temu urządzeniu kradzieże i bitwy trafiały się tutaj rzadko; częściej nawet w galerjach, aniżeli na podwórku.