Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

bardziej niż Egipcjanie, gdyż znamy ciężar ich władzy; lecz mimo to zalecamy Egiptowi pokój z tym ludem krwiożerczym. Dziesięć lat — mały to przeciąg czasu, po którym możecie nietylko odzyskać dawne pozycje, ale i nas ocalić.“
— To prawda! — rzekł Mefres.
— Rozważcie tylko — ciągnął Chaldejczyk. — Jeżeli Asyrja z wami będzie prowadziła wojnę, pociągnie Babilon, który brzydzi się wojną, wyczerpie nasze bogactwa i zatrzyma pracę mądrości. Choćbyście nie ulegli, kraj wasz na długie lata będzie zniszczony i straci nietylko dużo ludności, ale i te ziemie urodzajne, które bez waszych starań piasek zasypałby w ciągu roku.
— To rozumiemy — wtrącił Herhor — i dlatego nie myślimy zaczepiać Asyrji. Ale Fenicja...
— Cóż wam szkodzi — mówił Beroes — że asyryjski rozbójnik ściśnie fenickiego złodzieja? Na tem zyskają nasi i wasi kupcy. A jeżeli zechcecie posiadać Fenicjan, pozwólcie, ażeby osiedlali się na waszych brzegach. Jestem pewny, że najbogatsi z nich i najzręczniejsi uciekną z pod władzy Asyryjczyków.
— Cóżby się stało z naszą flotą, gdyby Asyrja osiedliła się w Fenicji? — pytał Herhor.
— Nie jest to naprawdę wasza flota, tylko fenicka — odparł Chaldejczyk. — Gdy więc zabraknie wam tyryjskich i sydońskich statków, zaczniecie budować własne i ćwiczyć Egipcjan w sztuce żeglarskiej. Jeżeli będziecie mieli rozum i dzielny charakter, wydrzecie Fenicjanom handel na całym zachodzie...
Herhor machnął ręką.
— Powiedziałem, co mi kazano — rzekł Beroes — a wy czyńcie, co wam się podoba. Lecz pamiętajcie, że ciąży nad wami dziesięć lat złowrogich.
— Zdaje mi się, święty mężu — wtrącił Pentuer — że mówiłeś o klęskach wewnętrznych, jakie grożą Egiptowi w przy-