z trzech stron, znajdowały się napisy, dotyczące: rozległości, ludności i liczby miast prowincji; z czwartej strony stał posąg bożka Ptah, okręconego od stóp do piersi w powijaki, w zwykłym czepcu na głowie, z laską w ręku.
Jeden z kapłanów podał księciu złotą łyżkę z płonącem kadzidłem. Następca, odmawiając przepisane modlitwy, wyciągnął kadzielnicę na wysokość oblicza bóstwa i kilkakrotnie nisko się skłonił.
Okrzyki ludu i kapłanów wzmogły się jeszcze bardziej, choć między arystokratyczną młodzieżą widać było uśmieszki i drwinki. Książę, który od czasu pogodzenia się z Herhorem okazywał wielki szacunek bogom i kapłanom, lekko zmarszczył brwi, i w jednej chwili młodzież zmieniła postawę. Wszyscy spoważnieli, a niektórzy padli na twarz przed kolumną.
„Zaprawdę! — pomyślał książę — ludzie szlachetnego urodzenia lepsi są, aniżeli ten motłoch... Cokolwiek czynią, sercem czynią, nie jak ci, którzy, wrzeszcząc na moją cześć, radziby jak najprędzej wrócić do swoich obór i warsztatów...“
Teraz, lepiej niż kiedykolwiek, zmierzył odległość, jaka istniała pomiędzy nim a prostakami. I zrozumiał, że tylko arystokracja jest klasą, z którą łączy go wspólność uczuć. Gdyby nagle znikli ci strojni młodzieńcy i piękne kobiety, których płonące spojrzenia śledzą każdy jego ruch, ażeby natychmiast służyć mu i spełniać rozkazy, gdyby ci znikli, książę wśród niezliczonych tłumów ludu czułby się samotniejszym, aniżeli w pustyni.
Ośmiu murzynów przyniosło lektykę, ozdobioną nad baldachimem strusiemi piórami, i książę, wsiadłszy w nią, udał się do stolicy nomesu, Sochem, gdzie zamieszkał w rządowym pałacu.
Pobyt Ramzesa w tej prowincji, o kilka mil zaledwie oddalonej od Memfisu, ciągnął się miesiąc. Cały zaś ten czas upłynął mu na przyjmowaniu próśb, odbieraniu hołdów, na prezentacjach urzędników i ucztach.
Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/211
Ta strona została uwierzytelniona.