Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/212

Ta strona została uwierzytelniona.

Uczty odbywały się podwójne: jedne w pałacu, w których brała udział tylko arystokracja, drugie — w dziedzińcu zewnętrznym, gdzie pieczono całe woły, zjadano setki sztuk chleba i wypijano setki dzbanów piwa. Tu raczyła się służba książęca i niżsi urzędnicy nomesu.
Ramzes podziwiał hojność nomarchy i przywiązanie wielkich panów, którzy dniem i nocą otaczali namiestnika, czujni na każde jego skinienie i gotowi spełniać rozkazy.
Nareszcie, zmęczony zabawami, książę oświadczył dostojnemu Otoesowi, że chce bliżej poznać gospodarstwo prowincji. Taki bowiem otrzymał rozkaz od jego świątobliwości faraona.
Życzeniu stało się zadość. Nomarcha poprosił księcia, aby usiadł do lektyki, niesionej tylko przez dwóch ludzi, i z wielkim orszakiem zaprowadził go do świątyni bóstwa Hator. Tam orszak został w przysionku, a nomarcha kazał tragarzom wnieść księcia na szczyt jednego z pylonów i sam mu towarzyszył.
Ze szczytu sześciopiętrowej wieży, skąd kapłani obserwowali niebo, i zapomocą kolorowych chorągwi porozumiewali się z sąsiedniemi świątyniami w Memfis, Athribis i Anu, wzrok ogarniał w kilkumilowym promieniu prawie całą prowincję.
Z tego też miejsca dostojny Otoes pokazywał księciu, gdzie leżą pola i winnice faraona, który kanał oczyszcza się obecnie, która tama ulega naprawie, gdzie znajdują się piece do topienia bronzu, gdzie śpichrze królewskie, gdzie bagna zarosłe lotosem i papirusem, które pola są zasypane piaskiem i tak dalej.
Ramzes był zachwycony pięknym widokiem i gorąco dziękował Otoesowi za doznawaną przyjemność. Lecz gdy wrócił do pałacu i, wedle rady ojca, zaczął notować wrażenia, przekonał się, że jego wiadomości o ekonomicznym stanie nomesu Aa nie rozszerzyły się.