Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.

faraon, i ciągnie korzyści z Egiptu i jego bogactw, które sam stworzył. Rozrósł się pan, jak potężne drzewo. Konarami jego są wszyscy królowie egipscy, gałęźmi — nomarchowie i kapłani, a gałązkami — stan rycerski. Widzialny bóg zasiada na tronie ziemskim i pobiera należny mu dochód z kraju; niewidzialny przyjmuje ofiary w świątyniach i przez usta kapłanów wypowiada swoją wolę.
— Mówisz prawdę — wtrącił książę. — Tak jest napisano.
— Ponieważ Ozyrys-faraon — ciągnął nomarcha — nie może sam zajmować się ziemskiem gospodarstwem, więc polecił czuwać nad swoim majątkiem nam, nomarchom, którzy z jego krwi pochodzimy.
— To jest prawda — rzekł Ramzes. — Nawet niekiedy słoneczny bóg wciela się w nomarchę i daje początek nowej dynastji. Tak powstały dynastja memfiska, elefantyjska, tebeńska, ksoicka...
— Rzekłeś, panie — mówił dalej Otoes. — A teraz odpowiem na to, o co mnie pytałeś.
Pytałeś: co ja tu robię w nomesie?... Pilnuję majątku Ozyrysa-faraona i mojej w nim cząstki. Spojrzyj na te stada: widzisz różne zwierzęta. Jedne dają mleko, inne mięso, inne wełny i skóry. Podobnie ludność Egiptu: jedni dostarczają zbóż, inni wina, tkanin, sprzętów, budynków. Moją zaś rzeczą jest pobrać od każdego, co winien, i złożyć u stóp faraona.
W dozorowaniu tak licznych stad sam nie podołałbym: więc wybrałem sobie czujne psy i mądrych pasterzy. Jedni doją zwierzęta, strzygą, zdejmują z nich skóry; inni pilnują, aby złodziej nie pokradł ich, lub nie poszarpał drapieżnik. Podobnież z nomesem: nie zdążyłbym zebrać wszystkich podatków i ustrzec ludzi od złego; więc mam urzędników, którzy robią, co jest słuszne, a mnie składają rachunki ze swoich czynności.
— Wszystko jest prawdą — przerwał książę — znam to