Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 01.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

— Siądź — rzekł po chwili, wskazując Ranuzerowi krzesło. — Siądź i opowiedz mi: w jaki sposób rządzisz nomesem?...
Dostojnik pobladł i oczy wywróciły mu się białkami do góry. Ramzes spostrzegł to i zaczął się tłomaczyć:
— Nie myśl, że nie ufam twej mądrości... Owszem, nie znam człowieka, który mógłby lepiej od ciebie sprawować władzę... Ale jestem młody i ciekawy: co to jest sztuka rządzenia? Więc proszę cię, abyś mi udzielił okruchów z twoich doświadczeń. Rządzisz nomesem — wiem o tem!... A teraz wytłomacz mi: jak się robi rząd?
Nomarcha odetchnął i zaczął:
— Opowiem waszej dostojności cały bieg życia mego, abyś wiedział, jak ciężką mam pracę.
Z rana, po kąpieli, składam ofiary bogu Atmu, a potem wołam skarbnika i wypytuję go: czy należycie zbierają się podatki dla jego świątobliwości? Gdy mówi, że — tak, chwalę go; gdy zaś powie, że ci a ci nie zapłacili, wydaję rozkaz, aby nieposłusznych uwięziono.
Następnie wołam dozorcę królewskich stodół, aby wiedzieć, ile przybyło ziarna. Jeżeli dużo, chwalę go; jeżeli mało, każę dać plagi winnym.
Później przychodzi wielki pisarz i mówi, czego z dóbr jego świątobliwości potrzebuje wojsko, urzędnicy i robotnicy — a ja każę wydać za pokwitowaniem. Gdy wyda mniej, chwalę go, jeżeli więcej, rozpoczynam śledztwo.
Po południu przychodzą do mnie kupcy feniccy, którym sprzedaję zboże, a do skarbu faraona wnoszę pieniądze. Potem modlę się i zatwierdzam wyroki sądowe, nad wieczorem zaś policja donosi mi o wypadkach. Niedalej, jak onegdaj, ludzie z mego nomesu wpadli na terytorjum prowincji Ka i znieważyli posąg boga Sebaka. W sercu uradowałem się, nie jest to bowiem nasz patron; wszakże, skazałem kilku winnych na uduszenie, wielu do kopalń, a wszystkich na plagi.