Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/034

Ta strona została uwierzytelniona.

dla tronu. Platforma, gdzie znajdował się symbol władzy faraona, była zasypana produktami, tworzącemi jakby pagórek.
— Widzicie, dostojni — rzekł Pentuer — że w owych czasach, kiedy chłopi byli syci i zamożni, skarb jego świątobliwości ledwo mógł pomieścić dary poddanych. A teraz zobaczcie: co jest dzisiaj...
Nowe hasło, spadła druga część zasłony, i ukazał się inny obraz, w ogólnych zarysach podobny do poprzedniego.
— Oto są teraźniejsi chłopi — mówił Pentuer, a w głosie jego czuć było wzburzenie. — Ciało ich składa się ze skóry i kości, wyglądają jak chorzy, są brudni i już zapomnieli namaszczać się oliwą. Zato grzbiety ich są poranione kijami.
Nie widać przy nich wołów ani osłów, bo i naco, jeżeli pług ich ciągnie żona i dzieci?... Ich motyki i łopaty są drewniane, co łatwo psuje się i powiększa pracę. Odzieży nie mają żadnej, tylko kobiety chodzą w grubych koszulach i nawet we śnie nie widują tych haftów, jakiemi stroili się ich dziadowie i babki.
Spojrzyjcie: co jada chłop? Czasem jęczmień i suszone ryby, zawsze ziarna lotosu, rzadko pszenny placek, nigdy mięsa, piwa lub wina. Spytacie: gdzie podziały się jego naczynia i sprzęty? Nie ma żadnych, prócz dzbanka na wodę, bo też i nic więcej nie zmieściłoby się w norze, którą zamieszkuje...
Przebaczcie mi to, na co teraz zwrócę waszą uwagę. Tam kilkoro dzieci leży na ziemi: oznacza to, że pomarły... Dziwna rzecz, jak często teraz umierają chłopskie dzieci — z głodu i pracy! I te są jeszcze najszczęśliwsze: inne bowiem, które zostały przy życiu, idą pod kij dozorcy, albo sprzedają się Fenicjanom, niby jagnięta...
Wzruszenie zatamowało mu głos. Lecz chwilę odpoczął i ciągnął dalej, wśród gniewnego milczenia kapłanów:
— A teraz spojrzyjcie na urzędników: jacy oni czerstwi, uróżowani, jak pięknie ubrani!... Żony ich noszą złote bran-